16 lipca, 2012

Jak zrobić plafon LED - czyli własne nowoczesne oświetlenie domu

Plafon LED - ekwiwalent żarówki 55W
/ pobór energii około 7W
Dzisiaj nie pójdziemy ani na taniznę ani na łatwiznę. Co powiecie na nowoczesne, praktycznie nie wydzielające ciepła źródło światła jakim będzie domowy plafon LED? Zanim się za to zabierzemy wymienię potrzebne elementy:
1. Zwykły plafon, kupiony w promocji z jakiegoś tam śmiesznego marketu (np. 02.2011 w „Netto” za 18zł). Ważne, żeby plafon miał podstawę blaszaną lub aluminiową (najlepiej gdy jest to jak najbardziej płaska powierzchnia bez jakichkolwiek wytłoczeń)
 2. Odpowiednia ilość emiterów LED z podkładami MCPCB (dla mniej wprawnych, dostępne są gotowe moduły np.:
na „allegro” lub w każdym innym miejscu – wystarczy użyć wyszukiwarki)
3. Driver (zasilacz) LED czyli przetwornica impulsowa stałoprądowa o wysokiej sprawności (średnio 70-90%), duża gama dostępna np. na stronie Firmy „Maritex” i pochodnej "Niviss" oraz na „allegro”
4. Około 20cm przewodu miedzianego w izolacji (przekrój nie większy niż 1mm)
5. Lutownica (najlepiej kolbowa – odradzam „transformatorówek” gdyż są niebezpieczne dla delikatnych elementów elektronicznych)
6. Śrubokręty (różnej średnicy płaskie i krzyżaki)
7. Wkrętarka lub wiertarka z małymi wiertłami do metalu – ostatecznie jakiś ostry kolec do zrobienia otworów w cienkiej blaszce, a jeżeli nie mamy wiertarki lub podobnego urządzenia to możemy się poratować szybkoschnącym klejem np.: „kropelką”

Zaczynamy!

Pierwsza czynność do zdjęcie klosza – zależnie od modelu plafonu odbywa się to w różny sposób (mogą to być haczyki, blaszki sprężyste lub suwaki na sprężynkach),
Klosz odkładamy w bezpieczne miejsce i demontujemy oprawę żarówki (przeważnie jedna lub dwie sztuki typu e27 - nie ma znaczenia),
Usuwamy niepotrzebne odbłyśniki i inne elementy, tak by została możliwie płaska i czysta powierzchnia podkładu plafonu,
Oceniamy ile mamy płaskiego miejsca na moduły diodowe. Jeżeli jest to idealnie płaska powierzchnia to nie musimy się martwić. Ta ocena i budżet finansowy zadecyduje o jasności naszego plafonu (do pewnej cieplnej granicy) a tym samym o jego przeznaczeniu i lokalizacji
Dla ciekawskich: Tabela efektywności świetlnej
różnych popularnych źródeł światła
wg. Wiki wygląda to trochę inaczej
Teraz trochę matematyki praktycznej i finansowej. Kierujemy się tabelą efektywności świetlnej znalezioną gdzieś w internecie:

Tytułowy plafon bez klosza
2 x XM-L na MCPCB
Powiedzmy, że mimo wyższej ceny wybraliśmy dosyć nowoczesne
diody XM-L o barwie zimnej. Cztery moduły kwadratowe o wymiarach 25×25 mm i wysokości około 5mm.

Umieszczamy je tak, by jak najrównomierniej było odprowadzane z nich ciepło do podstawy blaszanej a dalej do otoczenia (za pomocą śrubek z nakrętkami lub za pomocą kleju). Jeżeli posiadamy pastę termo-przewodzącą  to możemy ją użyć do poprawy odprowadzenia ciepła.
Teraz następuje łączenie modułów. Kawałkami przewodów uciętych na wymiar łączymy moduły w łańcuch (najlepiej wyłącznie szeregowo). Każdy sąsiadujący minus jednego – z plusem drugiego ale nie zamykamy łańcucha bo potrzebujemy w ten szereg włączyć jeszcze źródło prądu (tak prądu – nie napięcia)
Zasilacz prądowy mocujemy z drugiej strony (od strony mocowania plafonu). Delikatnie i tak by nie uszkodzić modułów. Przy montażu trzeba pamiętać, że on też wydziela ciepło. Kierujemy się wyobraźnią i wyczuciem a nie tylko zmysłem estetycznym. Wszystko będzie zamaskowane kloszem oraz sufitem lub ścianą
Bardzo ważna jest biegunowość (przeważnie dobrze oznaczona) przy podłączaniu zasilacza prądowego. Przylutowujemy do krańcowych modułów tym samym zamykając łańcuch elementów. Sprawdzamy jeszcze raz czy nigdzie nie popełniliśmy błędu. Czy na pewno driver  LED jest połączony zgodnie z biegunami. Plus do plusa (do anody diody), a minus do minusa innego krańcowego modułu (do katody diody).
Zasilacz prądowy posiada jeszcze 2 końcówki (często przewód niebieski i brązowy) które to łączymy ze źródłem sieci (230V 50Hz). 

Tutaj nie biorę żadnej odpowiedzialności za nieuwagę i brak ostrożności! 

Taka czynność grozi nawet utratą życia! Dla pewności wykręć wszystkie domowe bezpieczniki i sprawdź próbówką czy na którymkolwiek przewodzie występuje „faza”. Jeżeli nie ma oznak napięcia to możesz spokojnie połączyć przewody sieci z końcówkami zasilacza LED, pewnie przymocować plafon Led i włączyć bezpieczniki. 

Jeżeli wszystko jest tak jak należy to ujrzysz bardzo miłe światło bez efektu grzania od strony strumienia świetlnego. Dużo bardziej ekonomiczne niż świetlówki kompaktowe, a gdy wszystko zrobione z głową to praktycznie długowieczne.

15 lipca, 2012

Lampa na pilota - czyli zdalne oszczędzanie…


Przykładowy zestaw stało-kodowy "Elro"
 - pilot i gniazdo odbiorcze 230V 
Pewnie się zastanawiacie co tym razem? Przecież co drugie urządzenie jest zdalnie sterowane więc po co kolejna komplikacja i jeszcze jeden pilot?

Można by pomyśleć że z lenistwa…
Cóż, przyznam się, że z tego właśnie powodu taki zestaw gniazdek się pojawił w naszym miejscu zamieszkania. Co się później okazało, nie jest to zwykły gadżet dla leniwych ale poważna machina oszczędzania energii elektrycznej. Policz na palcach ile posiadasz w swoim domu urządzeń, których nie zawsze używasz a które podczas nieużywania cały czas pracują w trybie „standby”. Teraz pomnóż każde takie urządzenie przez co najmniej 2W-15W (zużywania energii) razy 24 godziny. Przez rok zapłacimy za nasze standby okolo uwaga 200zł!. Już chyba rozumiesz o co mi chodzi.
Dla ciekawości; nieużywane starsze odbiorniki (telewizory, tunery, radioodbiorniki, komputery) nie musiały spełniać żadnych norm oszczędności więc szastają nią na lewo i prawo czy trzeba czy nie, a szkoda się z tym sprzętem rozstawać. Wtedy z pomocą przychodzą nam coraz bardziej popularne zdalnie sterowane gniazda 230V. 
Zestaw zawiera kompletny system nadajnika i odbiorników. Jako że sterowanie odbywa się w systemie stałokodowym, a istnieje obawa, że sąsiad przeczyta i też sobie to kupi, warto nabyć odpowiednie gniazda i skorzystać ze zmiany standardowych kanałów sterowania. Jest to prosta czynność, dodatkowo wspierana czytelną instrukcją od producenta. Po tym pożytecznym zabiegu już możemy się cieszyć zasięgiem radiowym w obrębie naszego domostwa i spokojem ze strony sąsiadów. Wygoda niesamowita np.: Wyłączanie hałasującego radia w innym pokoju, wyłączanie lampki nocnej gdy zasypiamy, zestawu urządzeń RTV podpiętych do jednego przedłużacza (minusem jest utrata ustawienia jakichś ustawień), w lato może to być wentylator, w zimę niewielki grzejnik. W zestawie mamy przeważnie pilot 3 lub 4-kanałowy (włącz, wyłącz- patrz zdjęcie) oraz 3 x gniazdo-odbiornik. Reszta to tylko pomysł na użycie naszych wygodnych oszczędzaczy leniwie pozostawionej energii. Jedyną wadą jest ich tryb czuwania ale ten można z powodzeniem pominąć. 

14 lipca, 2012

Okresowa wymiana filtrów LPG - Wymień Sam! To proste...

Czy odbiegam od głównego tematu witryny? Jasne że nie.

Filtr fazy lotnej (rozłożony na części)
oraz wkład filtra fazy ciekłej LPG
Gaz Propan-Butan jest nie tylko przyjazny dla środowiska, ale jest także źródłem energii.

Obiektywnie m.in. pozwala na zmniejszenie kosztów podróży samochodem. 

Subiektywnie - jest bardziej znośny dla zmysłów człowieka. 

O wszystkich innych zaletach i  wadach można poczytać praktycznie wszędzie. Jak zwykle to bywa, "najwięcej i najlepiej" o zasilaniu LPG wiedzą kierowcy diesel'ów....a najbardziej doceniana przez dużo jeżdżących użytkowników tejże technologii - do których należę także i ja - wielokrotnie i wielu generacji).

Jednak przejdźmy do meritum tematu.
Wielu ludziom wymiana jakichkolwiek filtrów w samochodzie kojarzy się z np.:
  • okresowym przeglądem bezpłatnym
  • przeglądem płatnym i do tego drogim
  • brudem - sadzą, smarem i olejem
  • z wysokimi zdolnościami technicznymi
  • z wybuchem - wręcz zagładą
  • z wiedzą "tajemną" (nie wiedziałem jak to określić).
Czy jest czego się obawiać?

Jeżeli nie wiemy w którą stronę się coś odkręca i zakręca to nie mamy nawet co zaczynać - oczywiste. Kiedyś w szczenięcych latach próbowałem zapamiętać która to prawa, a która to lewa ręka....oczywiście moja lewa to ta od okna a prawa od drzwi - bez komentarza - jednak w powiązaniu z pamięcią wzrokową pomieszczenia i punktu siedzenia - działa do dzisiaj. To też z tym zakręcaniem i odkręcaniem niestety może być różnie w różnym stadium rozwoju. 

Jednak gdy chcemy sporo zaoszczędzić (pomijam te bezpłatne przeglądy) to warto zaryzykować. 

Gdy zrobimy wszystko zgodnie z procedurami to nawet nie znajdziemy zadrapania na dłoni. 

Dla naszego bezpieczeństwa (i bezpieczeństwa samochodu)
nie możemy niczego pominąć.

Skupmy się na obecnie bardzo popularnej instalacji LPG IV generacji - na tzw. sekwencji. Standardowo składa się na nią:
  1. Zbiornik LPG (walcowy lub toroidalny)
  2. Wielozawór LPG - w butli lub przy niej
  3. Wlew gazu - z zaworem
  4. Elektrozawór LPG (z filtrem fazy ciekłej - to nas dotyczy) zużyty wkład pokazany powyżej
  5. Przełącznik (wskaźnik poziomu, mini-kontroler)
  6. Czujnik ciśnienia
  7. Filtr fazy lotnej (to też nas dotyczy) przykładowy filtr (ten czarny) na zdj. powyżej
  8. Listwa wtryskiwaczy (do koloru-do wyboru)
  9. Urządzenie sterujące Systemu Wtrysku Sekwencyjnego LPG (komputer gazowy z wyjściem diagnostycznym)
  10. Parownik czyli reduktor ciśnienia (w V generacji już nie występuje - tak dla informacji)
  11. Bezpiecznik elektryczny (no jakby inaczej - sporo tych elektrozaworów)
                            
Elektro-zawór dolotowy z filtrem fazy ciekłej
Znając budowę już mniej więcej możemy pojąć na czym to polega. Tym bardziej, że człowiek zabierający się za wymianę filtrów raczej mniej więcej wie co chce zrobić i gdzie to jest. Wiedzy i wspólnego doświadczenia nigdy za wiele - trzeba sobie pomagać.
Uwaga, ten poradnik ma charakter czysto informacyjny i nie ponoszę żadnej odpowiedzialności z tytułu powoływania się na mój opis. Wszystko co robisz, rób na własną odpowiedzialność, a jeżeli nie jesteś pewien czy możesz sobie poradzić to oddaj sprawę w ręce specjalistów!!!
Po przejechaniu 10-12 tys. kilometrów na instalacji LPG, czas zabrać się za zbieranie informacji o naszych zużytych filtrach. Dlaczego? Dlatego, że z dokumentacją drobnych elementów instalacji jest różnie - nie każdy gazownik rzetelnie opisuje zamontowane komponenty:
Niezbędne wymiary
do zakupu filtra

  • po pierwsze miejsce - dobrze wentylowane a najlepiej na zewnątrz w ustronnym miejscu
  • po drugie, broń Panie Boże żadnych papierosów (jak ktoś w ogóle ma chęć tracić zdrowie) i zakaz używania ognia. Idealnie by było używać narzędzi mosiężnych bo nie iskrzą i czyste ręce
  • po trzecie mimo wszelkich elektrozaworów nie ufamy im w pełni - tu chodzi o bezpieczeństwo nasze a nawet sąsiadów
  • zakręcamy odpływ gazu przy butli - mosiężne pokrętło w prawo kilka obrotów do wyraźnego oporu
  • uruchamiamy silnik na gazie i czekamy aż na wolnych obrotach, zużyje pozostałości gazu z przewodów i parownika - gdy to się stanie, silnik powinien przełączyć się na benzynę lub nawet przestać pracować - gdy pozbędziemy się tych resztek gazu wyłączamy silnik
  • teraz gdy teren działania jest odpowiednio bezpieczniejszy lokalizujemy wzrokowo elektrozawór (np. taki jak na powyższym zdjęciu), może być wbudowany w parownik, oraz filtr fazy lotnej, przeważnie trudny do ukrycia (między parownikiem a listwą wtryskiwaczy)
  • w tym momencie musimy sprawdzić jakich zamienników potrzebujemy - głównie chodzi o wymiary filtrów, a nie o ich wykonanie (bo jakość czy technologia filtrów zależy od gustu i portfela właściciela pojazdu)
  • Przecieramy zwilżoną szmatką elektrozawór z zewnątrz tak by przy otwieraniu komory filtra nie przedostały się zanieczyszczenia z zewnątrz
  • luzujemy śrubę od wieczka elektrozaworu przytrzymując jego korpus i odkręcamy powoli do końca - UWAGA może ujść drobna ilość gazu (resztka z parownika), uważajmy przy tym by nie zgubić śruby, oringów (uszczelek) i magnesu
  • teraz najlepiej zrobić sobie fotkę lub dobrze zapamiętać pierwotne osadzenie filtra LPG fazy ciekłej, a następnie delikatnie go zdemontować - przeważnie lekko wciśnięty na jakiś trzpień
  • Przykrywamy gniazdo filtra by nie dostały się żadne zanieczyszczenia zewnętrzne
  • robiąc oględziny możemy delikatnie nim postukać o płaską twardą powierzchnię by zobaczyć ile mogło się dostać opiłków do naszego obiegu
  • czas wziąć się za pomiary wg zdjęcia poniżej, trzeba pamiętać że wysokość filtra i średnice mogą nieznacznie odbiegać od wymiarów nowego filtra - przeważnie średnica otworów wydaje się być większa a wysokość filtra mniejsza niż nowy zamiennik - wynika to z pracy filtra i odkształceń montażowych
  • zapisujemy nasze pomiary na kartce - najlepiej na prostym szkicu filtra i szukamy odpowiednika w internecie by poznać odpowiednią nazwę i model, następnie szukamy takiego w najbliższych sklepach motoryzacyjnych lub u gazownika (pamiętajmy że cena takiego wkładu to nie kilkadziesiąt złotych tylko raptem kilka złotych! - każdy chciałby zarobić, a my chcemy jeździć tanio) - jednak spokojnie, najlepiej wybrać się na zakupy zbiorcze
  • teraz zabieramy się za grubszy i dłuższy filtr fazy lotnej, czyli luzujemy opaski i zsuwamy je od filtra z jednej i drugiej strony, następnie szerokim ostrym śrubokrętem zruszamy przewody gazowe, odpychając brzeg przewodu od ściany filtra, ściągamy zruszony przewód z króćca filtra obracając w różne strony - trzeba uważać by nie pokaleczyć przewodów i niczego nie nadłamać w okolicy silnika - gdy zdejmiemy z jednej strony to z drugiej już dużo łatwiej
  • Mierzymy średnicę króćców filtra fazy lotnej - najwygodniej suwmiarką lub po prostu zwykłą linijką, przykładając ją do czoła króćców, przeważnie króćce wlotowe i wylotowe są tej samej średnicy ale to nie reguła
  • zapisujemy lub zapamiętujemy pomiar, następnie szukamy zamiennika naszego filtra - takiego samego lub innej firmy - innego modelu i dokładamy go do listy zakupów
  • nadszedł czas na wybór sposobu zakupów - tradycyjny (pewne zakupy i od ręki ale mogą wyjść drożej) lub drogą elektroniczną (czekanie, niepewność, tanie i delikatne produkty, duży wybór i duża konkurencja, ale też koszty przesyłki) - musimy we własnym zakresie policzyć na co nas stać i wiedzieć czego oczekujemy
  • kupiliśmy i teraz czas włożyć je w odpowiednie miejsca
  • znów zacznijmy od mniejszego by nie narażać gniazda elektrozaworu na przypadkowe zanieczyszczenia, otwieramy tymczasowo założoną pokrywkę i pamiętając jak był założony poprzedni sprawdzamy uszczelki wewnętrzne, wkładamy filtr, mocujemy magnes, uszczelkę zewnętrzną, sprawdzamy czy wszystko dobrze pasuje i nakładamy pokrywkę ze śrubą dociskową - dokręcamy przytrzymując korpus elektrozaworu
  • gdy już mamy zamontowany filtr fazy ciekłej, zabieramy się za filtr fazy lotnej, który musimy zamontować zgodnie z zaznaczonym kierunkiem przepływu gazu, od parownika w kierunku listwy wtryskiwaczy
  • teraz upewniamy się czy nasze opaski zaciskowe są głębiej ale nadal na przewodach gazowych, gdy tak, to nakładamy z odpowiednią siłą przewody przez delikatne obracanie najpierw jeden, potem drugi przewód i obserwujemy czy przewody idą prosto i nie są poskręcane, gdy jest tak jak trzeba, to nakładamy opaski w dawne wyciśnięte miejsce przewodu i dokręcamy z odpowiednią siłą
  • teraz pozostaje nam sprawdzenie czy nigdzie przewody gazowe i zasilające się nie przecierają i nie stykają z twardym korpusem silnika, gdy niestety tak jest, trzeba je odpowiednio poprowadzić i umocować - to zapewni nam długą żywotność elementów instalacji LPG i odpowiednie bezpieczeństwo
  • gdy wszystko jest dobrze dokręcone i opatrzone odkręcamy zawór odpływu gazu przy butli, idziemy do komory silnika podsłuchać czy nic nie syczy, a nie powinno i uruchamiamy silnik
    - dodatkowo czytelnicy w komentarzach przypomnieli o bardzo prostej metodzie sprawdzania szczelności gazowej. Spryskać, oblać miejsca podejrzane wodą z mydłem. Gdy jest upływ gazu, zobaczymy dużo piany lub bańki - dzięki:)
  • gdy mamy interfejs diagnostyczny to w sterowniku gazowym kasujemy przegląd (jeżeli był ustawiony) i ustawiamy następny na 10-12tys. kilometrów
Uwaga, ten poradnik ma charakter czysto informacyjny i nie ponoszę żadnej odpowiedzialności z tytułu powoływania się na mój opis. Wszystko co robisz, rób na własną odpowiedzialność, a jeżeli nie jesteś pewien czy możesz sobie poradzić to oddaj sprawę w ręce specjalistów!!! Opisane powyżej działanie grozi odmrożeniem, głębokimi poparzeniami a nawet narażeniem życia siebie i osób postronnych! 

Jeżeli ktoś woli wersję wideo to bardzo proszę.

Życzę udanych przeglądów i jak najdłuższego cieszenia się z ekologicznej i przyjaznej dla naszego portfela instalacji LPG. 

Na koniec straszydło - w sumie nie takie straszne...



11 lipca, 2012

Tanie watomierze - zobacz dlaczego masz wysoki rachunek


Watomierz "SilverCrest"
z funkcją wykresu tygodniowego
Dużo ludzi zastanawia się: „właściwie po co mi to”? Odpowiedzi mogą być różne. Jeżeli nie zależy Ci na oszczędzaniu energii elektrycznej, to właściwie po nic, bo nie rozdają tego za darmo z napisem „głosuj na mnie”. Jeżeli jednak chcesz zainwestować i zarazem poprawić swój domowy budżet patrząc daleko przed siebie, to warto się w coś takiego zaopatrzyć.
Najtańsze mierniki można spotkać już w granicach 30 zł (02.2011).

Jednak jak zwykle, tanie i najtańsze nie zawsze znaczy dobre. Urządzenie pokazane na zdjęciu potrafi m.in. prowadzić prostą statystykę tygodniową w postaci belek progresywnych (w zależności od rozrzutności, pojedyncza belka zmienia swoją wartość podstawową, standardowo oznacza 1 kWh). Wspomniałem o tej funkcji, gdyż rzadko który (dostępny dla zwykłego Kowalskiego) „watomierz” taką posiada. Co właściwie z tego mamy, że takie urządzenie znajdzie się w naszym mieszkaniu? Na pierwszy rzut oka wygląda to jak kolejna domowa zabawka dla dorosłych, ale czy na pewno? Czy nie są to pieniądze wyrzucone na zbędny gadżet? Urządzenie wykonuje proste obliczenia, których nam się nie chce wykonać; Odczyt jest nie tylko logiczny i jasny, ale też natychmiastowy - od razu widać jak nasz sprzęt szasta energią albo ją oszczędza; Można przypisać również odpowiednie taryfy jednostkowe uzyskane od dostawcy energii, wtedy dodatkowo ujrzymy teoretyczny koszt zużytego „prądu” przez podpięte urządzenia – w złotówkach za kilowatogodzinę;
Użytkowanie jest dosyć proste i wygodne – nie każdemu chce się biegać na klatkę schodową by zobaczyć właściwie nic nie znaczące cyferki czy obracający się pierścień. Czy używamy naszych odbiorników domowych optymalnie? 

Co wykazuje miernik?: 
  • Wskazuje wpływ ustawień odbiorników prądu na zużycie energii np.: jasność telewizora czy monitora oraz tryb pracy komputera (ust. wydajności)
  • Pomaga w podjęciu decyzji o często zbędnym wygodnictwie względem oszczędności – a to zawsze wpływa na cienki polski portfel przy płaceniu rachunków.
Czy te argumenty wystarczą by się tym zainteresować?

Spróbuję jeszcze bardziej zobrazować naszą niewiedzę na temat nowoczesnych odbiorników. W tej chwili przeważnie panuje przekonanie że duży telewizor kineskopowy, czajnik elektr., pralka czy komputer to najbardziej prądożerne urządzenia….

nie zawsze najnowsze jest najoszczędniejsze - duży telewizor może być prądożerny, czy to LCD czy Plazmowy - nawet powyżej 300 Watt!. Posiadają one jednak dosyć często różne tryby oszczędzania energii, warto z nich korzystać – różnica w zużyciu energii jest nawet 3-krotna niższa - tego się dowiemy dzięki watomierzowi.

Pralka… no cóż, w tej chwili sytuacja wygląda dużo lepiej niż kiedyś. Nie wnikam w klasę oszczędności wody… ale ma to duży związek z oszczędnością energii. Więcej wody to dłuższe użycie grzałki. W tej chwili krótkie programy w nowoczesnych pralkach to około 0,35 kWh na cały cykl prania – długi program powyżej 2 godzin to kilkukrotnie większe zużycie prądu - nie będzie tajemnic.

Czajnik elektryczny? Błaha sprawa. Posiada miarkę więc gotujemy tyle wody ile nam potrzeba. Zużywa około 2000 Watt! (ale przez około 2 min).

Żelazko podobnie – nie pracuje cały czas. Masz w domu czajnik z gwizkiem? - jak możesz - korzystaj z mało wygodnego zasilania gazem - na pewno będzie oszczędniej - zobaczymy jak długo.... na to wpływ ma polityka kolejnych rządów.

Sprzęt grający (wzmacniacz, kino domowe, amplituner itp.) jeżeli nie działaja w klasie D (drogi sprzęt ale wysoko-sprawny - czytaj - oszczędny) to w czasie ciszy i tak zużywają po kilkanaście watt prądu - to normalne. Nie używasz - wyłącz!

Miernik doskonale Ci to pokaże - na tyle by to zrozumieć.

Z komputerem sprawa wygląda o wiele lepiej niż kilka lat temu. Miniaturyzacja wprowadziła mniej strat zamienianych na nagrzewanie podzespołów, a więc nie tracimy energii niepotrzebnie. Jednak to nie wszystko. Niemiła informacja dla wszelakich fanatyków gier trójwymiarowych – dodatkowa karta graficzna nowej generacji to prawdziwy „syn marnotrawny” energii. Reszta podzespołów w odpowiednich trybach oszczędzania (dysk twardy dezaktywowany gdy niepotrzebny), całkowite wygaszenie monitora gdy nic nie robimy potrafi poprawić sytuację nawet dwukrotnie!

Każda taka, z pozoru nieznacząca zmiana w korzystaniu z naszych podręcznych urządzeń elektrycznych, może zmniejszyć nasz rachunek nawet o połowę. To tylko niektóre spostrzeżenia w oparciu o prosty watomierz… Dodam jedną małą wadę takich urządzeń. Dla dokładności pomiaru elektronika mierząca zużycie energii jest zasilana bateriami. To znaczy nie mniej nie więcej, że te baterie wyczerpują się dosyć szybko. Gdy urządzenie jest w gniazdku to wystarczą na długo, jednak gdy watomierza używamy doraźnie (leży gdzieś na półce) - warto wyjąć baterie i włożyć przed pomiarami. Resztę zostawiam zainteresowanym kwestią oszczędzania. Powodzenia!